Kiedy małych strach i wielka radość mieszają się ze sobą, to może oznaczać tylko jedno - oczekiwanie na Mikołaja. Już od rana obmyślaliśmy plan, co zrobić, by przyłapać go na gorącym uczynku. Zastawiliśmy nawet pułapkę i poszliśmy na śniadanie. Kiedy wróciliśmy czekała na nas niespodzianka. Pod drzwiami zamiast pustych, czerwonych kartek, leżały kartki ze śnieżnymi śladami Mikołaja i list do nas. Pani przeczytała nam, że Mikołaj zostawił prezenty w naszych butkach i musimy ich poszukać w sali. Nie zapomniał też o dzieciach, które nie mogły przyjść do przedszkola i włożył upominki do czerwonej torby. Ruszyliśmy szukać upominków. Nie było łatwo, bo Mikołaj skrył je w najrozmaitszych kącikach. Bardzo mocno biły nam serduszka i bardzo cieszyliśmy się, kiedy udało nam się odnaleźć własny but. Okazało się, że każdy z nas otrzymał misia. Nazwaliśmy swoje pluszaczki, bo wiemy, że imię to coś, co czyni każdego innym i wyjątkowym. Przekonaliśmy się też, iż dostawanie prezentów jest bardzo przyjemne, ale również, że radość daje obdarowywanie. Dlatego w tym dniu spakowaliśmy naszą paczkę dla Misia Uszatka. Wykonaliśmy własne, mikołajkowe znaczki i wysłaliśmy przesyłkę do naszego ulubieńca. Niespodziankom nie było jednak końca. Mikołaj odwiedził nas osobiście. Przyniósł po zdrowym owocu i list z naszymi życzeniami, jaki kilka dni temu odebrał od nas pan listonosz. Mikołaj obiecał, że postara się je spełnić, na ile będzie mógł. Podziękowaliśmy mu wesołym tańcem i bardzo mu się podobało, bo przyłączył się do nas w podskokach. Kiedy zostaliśmy już sami, zastanawialiśmy się, dokąd sobie poszedł i gdzie mieszka. Wszyscy byli zgodni, że Mikołaj lubi śnieg. Dlatego posypał się w naszej sali z radosnych hukiem z białych i niebieskich balonów. Dmuchaliśmy przez słomki by wirował i fruwał. Pomysłów na krainę Mikołaja było wiele, więc ulepiliśmy ją wspólnie z pachnącej wanilią "żelkoliny" i teraz ozdabia nasza salę.